16.02.2018

Week#1 - Jeśli jesteś na dnie, to masz dwa wyjścia

    Ogłuszony, zdetronizowany i przeniesiony do innego wymiaru zostałem sam. Po ogromnym wstrząsie jakim jest koniec długiego związku miałem do wyboru dwie opcje, z czego jedna w ogóle nie wchodziła w grę.




Potężny wstrząs. To ten moment, kiedy leżysz jak małe dziecko i jedyne co chcesz to płakać i obudzić się z tego koszmaru. Jak najszybciej. Już. Teraz.

U jednych(w tym wypadku u mnie) jest to koniec związku. U innych może to być utrata pracy, poważny uszczerbek na zdrowiu, albo przymusowa zmiana miejsca zamieszkania wraz ze zmianą znajomych, nawyków i wszystkiego co dotychczas było znane.

W każdej podobnej sytuacji ma się dwa wyjścia, z czego jedno jest zupełnie bezsensowne i głupie.

Pierwsza opcja to poddanie się i do końca życia wspominanie przeszłości. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Nie poradzę sobie w nowej pracy. Chciałbym wrócić do poprzedniej. Nigdy nie będę szczęśliwy z inną kobietą, bo myślę tylko o niej. Do końca życia będę walił konia, bo żadna mnie nie zechce. Nie mogę żyć w innym mieście, bo tu mam grono znajomych, rodzinę i wiem w jakich sklepach są promocje na śledzie. Ujebało mi rękę, więc jedyne co mi zostało to wegetacja i czekanie na śmierć.

To najgorsze co można zrobić. Odpuścić. Poddać się. Leżeć, nic nie robić i wspominać dawne chwile.

Kiedy byłem na dnie, wiedziałem, że to absolutnie nie wchodzi w rachubę. Było źle, bolało i znajdowałem się w czarnej dupie, jednak na samym dnie świadomości widziałem malutkie światło, które dawało odrobinę ulgi. Nie mówię tu o Jezusie.

Druga opcja, czyli ta właściwa. To pogodzenie się z porażką. Zaakceptowanie jej. I pomimo bólu tworzenie nowej mapy od zera. Nieporadne poruszanie się w nowym świecie, ale jednak poruszanie się. Postawa ''albo mi się uda, albo umrę próbując''.

Chyba nie muszę mówić, którą opcję wybrałem?

Gdy zakończyłem swój związek, z kobietą która miała być przy mnie na zawsze musiałem coś w sobie zmienić. Najlepiej wszystko.

Kobiety 

Gdy już minął najgorszy czas po rozstaniu chciałem zobaczyć jak się mają moje umiejętności w relacjach z nowo poznanymi dziewczynami, dlatego oczywiście rzuciłem się w istny wir. Wychodziłem do galerii i zaczepiałem każdą napotkaną dziewczynę, która mi się podobała. Przed tym oczywiście zrobiłem małą wymianę garderoby, co jak się okazało daje kilka punktów co do pewności siebie. Zacząłem też regularnie wychodzić do klubów.

Efekty? Wow. To chyba dobre słowo. W ciągu tygodnia całowałem się w klubie z pięcioma kobietami, dostałem kilka numerów telefonu od nowo poznanych dziewcząt w galerii i odnowiłem kontakt z koleżankami, które wcześniej olewałem, ze względu na to, że byłem w związku. Chciałem się odnaleźć z powrotem na ''rynku'' i chyba bardzo szybko mi się to udało.

Natasha. Rosjanka. Lat 21. Drobna dziewczyna emanująca niezwykłym ciepłem, spontanicznością i jakby to powiedzieli ludzie z Rudy Śląskiej kurwikami w oczach. Przez większość czasu tańczyła na parkiecie z moim kolegą, jednak od razu wiedziałem, że ma go w dupie i ciągle na mnie zerka. Ja z kolei w dupie miałem to, że na mnie patrzy, ponieważ nie bawię się w odbijanie dziewczyn kumplom. Jeśli mam być szczery, to nie była w moim typie. Za mała. Za chuda. Za głośna. Do takiego wniosku doszedłem oczywiście dzień po imprezie, kiedy byłem już trzeźwy, a nie wtedy, gdy prosiłem ją aby zapisała mi swój numer w telefonie w przerwie od całowania się z nią w palarni. Dała mojemu kumplowi kosza. No to chuj, pomyślałem. Co mi szkodzi. A nuż ona uleczy moje złamane serce?

Natasha była jedyną poznaną dziewczyną tego tygodnia, z którą mogłem zrobić coś więcej i z którą mogłem w następnych dniach kontynuować relację. Takie miałem przeczucie. Reszta dziewczyn, nawet te z którymi się całowałem pójdzie w niepamięć. Byłem tego pewien.

Cele

Po spuszczeniu się z łańcucha postanowiłem spisać swoje cele, które planuję zrealizować do pierwszego sierpnia tego roku. Jako, że nie traktuje swojego bloga jak bloga, a raczej jako dziennik publikuję to tutaj.

#1 - Dobić do 85kg masy poprzez odpowiednią dietę i ćwiczenia
#2 - Regularnie poznawać kobiety w klubach i galeriach (nawet używając takich dziwnych        rzeczy jak Tinder)
#3 - Zadbać o jakość relacji, zamiast ilości
#4 - Czytać codziennie książki
#5 - Rozwijać działalność internetową 


Pierwszy tydzień uważam za udany. Wybrałem właściwą opcję. Idę w dobrym kierunku.

Małe światełko, które dawało delikatny, niezauważalny promyk z każdym dniem robiło się coraz bardziej jasne..

Nie znaczy, że tak będzie zawsze o czym dowiesz się w następnej części #Week zatytułowanej ''Natasha''.

Do usłyszenia.